“Nie mogę”, “nie da się”, “nie przeskoczymy tego” – ile razy w obliczu problemów zatrzymujemy się już na samym początku? Dzisiaj o tym, że czasem rozwiązanie jest na wyciągnięcie ręki – tylko na problem trzeba spojrzeć jak na wyzwanie.
Cofnijmy się o ponad 25 lat. Jest 3 stycznia 1995 roku, godzina 6:30. Francuska sieć radiowa Skyrock nadaje swój poranny show “Potwory”, prowadzą go dwaj DJ-e: Levy i Jicé. Trwa skrót informacji, dziennikarka Annie Cremer mówi o śmierci policjanta w strzelaninie, do której doszło w Nicei. Kiedy podaje tę informację, Jice krztusząc się ze śmiechu mówi: “W Nicei zdechł pies – i to raczej dobra wiadomość!”. Po kilku minutach reflektuje się, że przeholował. Wyraża na antenie coś w rodzaju skruchy, mówiąc, że w sumie nie powinien się tak śmiać, bo w końcu śmierć człowieka to nie powód do śmiechu.
Na żal jest już jednak za późno. Do CSA (francuski odpowiednik KRRiT) już zaczynają spływać skargi na niestosowne zachowanie prezentera. Sprawa nabiera tempa dość szybko. CSA nagrywająca wtedy na bieżąco około dwudziestu stacji – w tym Skyrock – bez problemu znajduje dowody winy i uruchamia przewidziane prawem procedury. Decyzja, która zapada w ciągu zaledwie dwóch (!) dni jest bezprecedensowa, a sama kara zaskakuje wszystkich – nawet skarżących. CSA tłumaczy, że nie może być inna.
Po pierwsze, do incydentu doszło podczas nadawania serwisu informacyjnego, a więc najważniejszego w hierarchii ważności programu radiowego. Po drugie, publicznie naruszono godność innej osoby. Ciężar kary musi być zatem adekwatny do wyrządzonej szkody. I tak, CSA zakazuje pracownikom stacji Skyrock jakiegokolwiek komentowania serwisów informacyjnych. Ale co gorsza, zakazuje im także nadawania programu przez pełne 24 godziny.
Ma to się stać już dwa dni później, 9 stycznia.
W tym miejscu niemal każdy złapałby się za głowę i przeliczył straty. Skyrock to jednak stacja, dla której właściciela liczy się coś więcej niż tylko pieniądze. Uruchomiona dziewięć lat wcześniej rozgłośnia jest spełnieniem marzeń aktywisty walczącego już od czasów studenckich o wolność mediów i wolność słowa. Pierre Bellanger wie, że jego DJ-e “przegięli” i że ich wina nie podlega dyskusji. Nie może jednak tak po prostu dać się uciszyć. Czyta jeszcze raz pismo z CSA i postanawia chwycić się dwóch słów w nim zawartych: “nadawania programu”. Bo dokument w żadnym punkcie nie mówi, że nadawca ma zakaz emisji. Jest zakaz nadawania programu. Zgodnie z koncesją, “programem” jest Skyrock – a zatem to radiu Skyrock nie wolno tego dnia nadawać…
9 stycznia od rana na częstotliwościach Skyrock dzieją się rzeczy niebywałe. Na antenie nie ma ani jednego DJ-a, nie ma jingli, reklam, nie ma też muzyki. No, niezupełnie. Są słuchacze. To oni mówią, o czym chcą i czasem przystawiają do słuchawki magnetofon, nadając w ten sposób przez radio swoje ulubione piosenki. Pomiędzy odtwarzanymi z automatycznej sekretarki telefonami od słuchaczy co jakiś czas pojawia się komunikat: “Tu Pierre Bellanger, szef Skyrock. Emisja programu Skyrock została zawieszona na 24 godziny mocą decyzji CSA. Ale wolność wypowiedzi nie ustaje – słuchacie w tej chwili programu specjalnego ‘Wolne Radio’. Antena jest otwarta dla każdego, kto chce wypowiedzieć się za wolnością a przeciw przemocy”.